środa, 13 marca 2013

Szkolenie Barista podstawowy - Pensjonat Słowik, Jedlina Zdrój 12.03.2013

Wczoraj mieliśmy okazję przeprowadzić jednodniowe szkolenie w nowo otwartym pensjonacie Słowik w Jedlinie Zdrój. Przybliżając to miejsce, pensjonat ten znajduje się w odległości 100 metrów od pijalni wód mineralnych oraz 200 metrów od całorocznego toru saneczkowego. Sama miejscowość położona jest w malowniczej dolinie pomiędzy zalesionymi wzgórzami Kobieli i Rzepiska leżącą w pasmach gór Wałbrzyskich i Sowich. Sam dojazd do Słowika sprawia niezłą radochę bo pędzi się serpentynami, przez niewielkie miejscowości, czekając na to co pojawi się za rogiem.
Bardzo cieszy nas to, że miejsca, gdzie wiodącym, oferowanym produktem nie jest kawa, tylko dobre jedzenie, zwracają uwagę na jakość nam umiłowanego naparu. W końcu często jest tak, że wielbiciel kawy idzie do restauracji zjeść coś dobrego, po czym, gdy chce napić się espresso / cappu / latte, do wyboru ma albo rozpuszczalną, albo zwietrzałą kawę sklepową, albo spaloną, włoską mieszankę z domieszką robusty. 

Prowadząc szkolenie bazując na delikatnych, jasno palonych arabikach segmentu Speciality, jesteśmy świadomi tego, że uczestnicy, którzy często nie znają kaw tego pokroju, są bardzo zaskoczeni ich smakiem. Dopiero po zestawieniu ich w parze z kawą, którą znają na co dzień, zaczynają odczuwać coraz to większą różnicę i droga, markowa włoska kawa nagle odchodzi na bok.
Szkolenie, tak jak za każdym razem, rozpoczęliśmy od wstępu teoretycznego, by przybliżyć pojęcie kawowca, jego gatunków, odmian botanicznych, obróbki, palenia i smaku po paleniu. W międzyczasie parzyliśmy chemexa i dripa z jednorodnej, jasno palonej arabiki, by pokazać, że kawa ma wiele ciekawych aromatów i jest naturalnie słodka.  W części praktycznej wałkowaliśmy takie elementy jak ustawianie młynka, parzenie poprawnego espresso (smakując obowiązkowo tych charakteryzujących się podekstrakcją i nadekstrakcą) najpierw z drogiej włoskiej mieszanki, lecz szybko zaczęła nas ona drażnić, więc zastąpiliśmy ją świeżo paloną mieszanką z niszowej polskiej palarni Kofi Brand: Kofi Brasil (Brasil Rainha Yellow Bourbon; COE 2000, 2001, 2005). Po przemieleniu kilku shotów i ułożeniu się ziaren na żarnach z wylewek zaczął sączyć się miód (jak to mówił Oskar: "sos"). Gęste, kremowe body, elastyczna crema, przyjemna kwasowość przeradzająca się w słodycz karmelu, czekolady i suszonych owoców z długim posmakiem. Po opanowaniu espresso Małgorzata i Oskar przeszli do spieniania mleka. Początki, jak u wszystkich były trudne, ale zawzięcie i wewnętrzna rywalizacja sprawiły, że zaczęły pojawiać się pierwsze serca, jabłka, bulwy i kropy, które wykałaczką łatwo można było zmodyfikować w buźkę czy kwiatka. Tak bardzo wkręcili się w spienianie, że aż zabrakło mleka, więc Oskar musiał skoczyć do sklepu po dostawę :)

Podsumowując, jesteśmy zadowoleni, że udało nam się zarazić dobrą kawą kolejne osoby.  Teraz jadąc na wypoczynek do Jedliny Zdrój wiecie, gdzie napić się poprawnie zaparzonej kawy. Po zapale Małgorzaty i Oskara, możemy stwierdzić, że bardzo szybko opanują różne ciekawe wzory latte art, może spotkamy się kiedyś na jakimś kompetyszyn? :)

Krótka relacja zdjęciowa poniżej:
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz