(Uwaga relacja jest długa, ponieważ wiele się działo)
Na początku miesiąca, razem z Michałem z Kofeiny 2.0, udało nam się wygospodarować czas, by przemierzyć Polskę wzdłuż i dotrzeć do kwatery głównej Black and White Coffee. Po ciężkiej przeprawie Polskimi Kolejami Państwowymi, a dokładniej Tanimi Liniami Kolejowymi (może dlatego wyłączyli nam ogrzewanie między 2 a 6 nad ranem) trwającej prawie 11 godzin dotarliśmy do Gdyni, gdzie z uśmiechem na twarzy powitał nas Leszek. Od razu przystąpiliśmy do działania, a więc wycieczka po prowiant na śniadanie, następnie szybkie odświeżenie się i chemex na pobudzenie. Po wstępnej dawce energii Leszek zorganizował cupping, bardzo ciekawy, edukacyjny, były kawy dobre i z potencjałem, były też i bez niego :P
Po tej rozgrzewce nie pozostało nic, jak oswoić się z młynkiem, ekspresem, dyszą do spieniania mleka i filiżankami. Dla tych co w tym momencie czują się zdezorientowani, Leszek to dwukrotny Mistrz Polski Latte Art (2011, 2012), Vice Mistrz Polski Barista 2012 i co najważniejsze 4-ty na Mistrzostwach Świata Latte Art (Seul, 2012). Finałowy występ Leszka: http://new.livestream.com/worldcoffee/WLAC2012FinalsRound/videos/5720047?fb_action_ids=554589514567640&fb_action_types=og.likes&fb_ref=5720047%2F1609954%2F738645&fb_source=aggregation&fb_aggregation_id=246965925417366
Nie bez podstaw nazywamy go Leszek the Printing Machine :)
Black and White Coffee to nie
tylko Leszek, to również najbliższa jemu osoba, która de facto jest jego
trenerem, batem, mentorem i tak można by było wymieniać w
nieskończoność. Mowa tu o Basi, która niestety podczas naszego pobytu
musiała pracować, dlatego zrobiliśmy sobie przerwę by ją odwiedzić, a
przy okazji zwiedzić Sopot i polskie morze :)
Powdychaliśmy odrobinę jodu i naładowaliśmy akumulatory. Czas by powrócić do zabaw z mleczkiem. Leszek na początku dnia pierwszego stwierdził, że pod koniec namalujemy 3 tulipany z 3 serc w jednej filiżance (pojemność 150ml) w sumie delikatnie z tego się zaśmiałem, ale ok, w końcu cuda się zdarzają :) Na zachętę Leszek zrobił popis w ociekaczu z warnika.
Tak więc przyszła pora na nas :)
Pierwszy dzień zakończył się
sukcesem. Należało to czymś uczcić, więc po odebraniu Basi z pracy
udaliśmy się do kolejnej kwatery, znajdującej się w Rumi, gdzie czekała
na nas nagroda: dobre piwo :)
Nawet nie pamiętam kiedy noc zleciała, pierwsze co mi się przypomina to krótka drzemka w najbardziej przytulnym samochodziku - Oplu Corsa :) Nie owijając w bawełnę rozpoczęliśmy kolejny dzień treningów. shot -> mleko -> shot -> mleko -> shot -> mleko :)
W przerwie między kozidrakami zrobiliśmy sobie wycieczkę do Gdańska na targi Food-to-GO, gdzie swoje stanowisko miał Primulator. Chwilę porozmawialiśmy z Marcinem, a także z ekipą TooGoo i wróciliśmy do treningów :)
Oczywiście znalazł się czas i miejsce na zabawy z mleczkiem :)
Po powrocie do siedziby Black and White, Leszek wymyślał coraz to bardziej skomplikowane wzory :))
.....aż nadszedł czas na finał :D czyli największa abstrakcja jaka może przyjść do głowy :)
Kto by pomyślał, że w dwa dni zużyjemy prawie 3 kilogramy kawy i około 36 litrów mleka :D
W nagrodę, na chwilę przed naszym odjazdem, Leszek zorganizował cupping whisky :)
Nie pozostało nic jak wsiąść do luksusowego przedziału pociągu Tanich Linii Kolejowych i w ciszy powrócić do Opola, zahaczając przy okazji o Wrocław i kilka dobrych kaw w Rozruszniku, Pestce i Bema Cafe :D
Ja w mojej skromnej osobie chciałbym podziękować Basi i Leszkowi za miłe przyjęcie, zaopiekowanie się, trening, który przyniósł efekty, wskazówki i rozmowę. Jak widać pasja, zaangażowanie i chęć propagowania dobrej kawy w Polskę, pozwala poznawać szereg ciekawych ludzi, którzy z chęcią przekazują swoją wiedzę i doświadczenie.
Krzysiek
„Im więcej wiesz, tym więcej pozostaje do poznania i wciąż tego przybywa.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz